wtorek, 1 października 2013

Mucha....

Dzisiaj zdjęcia nie ma, może kiedyś gdzieś się pojawi. 
Jeśli uda mi się zrobić.
Chodzi o muchę. Od kilku dni lata sobie ona po mieszkaniu.
Pierwszy raz zauważyliśmy ją kręcącą się koło monitora. Chodziła po jego ramie, po samym monitorze wszerz, wzdłuż i po skosie, czasami w koła i slalomy. Na początku nas to trochę irytowało. Ale w końcu się przyzwyczailiśmy. Szybko okazało się, że mucha jest towarzyska - przyleciała za mną do salonu i gdzieś tam się koło mnie kręciła. Najczęściej jednak można ją spotkać w pokoju szczurzo-komputerowym oglądającą z nimi film lub grającą z S.A w Assasina Creed. ;)
Dzisiaj zaraz po przebudzeniu włączyłam lapciaka, bo umówiłam się z J. na skype. Siedzimy, gadamy sobie, patrzę, a mucha siedzi na ścianie. A teraz lata koło mnie.  To przysiądzie sobie na kocu, to przeleci koło ucha, to rzuci okiem na monitor i sprawdzi co piszę. Chłopacy (Cyryl i Zawisza) siedzą w swoim pokoju (klatce) i śpią, ale ja w ogóle nie odczuwam samotności, bo lata koło mnie mucha. Lub much, nie znam się na płciach muszych. 
Właśnie mierzymy się wzrokami (ja mam jeden, ale ona/on ma ich więcej). Przybliża się do mnie. Czy chce być pogłaskana? Jednak nie chce - zwiała jak tylko zbliżyłam do niej rękę. ;) Albo do niego.
Jest z nami już tak długo, że czas nadać jej jakieś imię. Nie mam na to pomysłu. 
Wróci S.A to pomyślimy. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz