poniedziałek, 14 października 2013

Jesienne barwy.....i.....pies(!)

Ten pies, o którym pisałam tutaj. Wtedy nie wstawiłam zdjęcia,
bo jakoś się to zdjęcie omsknęło i schowało.
W każdym razie znowu zobaczyłam tego psa! 
Bawił się z jakimś dzieckiem i wlazł do kałuży. Właściciel psa wyjaśnił mamie dziecka, że on tak lubi. ;)

Ale zaczęłam od środka. 
Wpadł do domu S.A., spakowaliśmy jedzenie i poszliśmy na spacer do Parku Oruńskiego.
Jeszcze na dobre do niego nie weszliśmy, a ja już musiałam wyjąć aparat i zrobić kilka zdjęć. A potem weszliśmy i zobaczyłam psa. Od razu go poznałam. ;)
Przeszliśmy bokiem w poszukiwaniu wolnej ławki na słońcu.
A tam usiedliśmy i zjedliśmy wczorajszą pizzę i popiliśmy jakimś napojem,
który miał być kolą, a był napojem owocowym. ;)
Byłam zachwycona barwami jesieni.
Nadal jestem.:)
Jesień nie jest moją ulubioną porą roku. Ale bardzo lubię październik.
A to dlatego, że choć czasami bywa cieplejszy od września, to nawet jak jest zimno,
to kolory nadrabiają. Te czerwienie, te żółcie i pomarańcze, a czasami jeszcze zieleń,
choć mocno wyblakła. 
I jeszcze jedna rzecz - nie ma tłoku, sezon turystyczny już się skończył. Jak jeszcze we wrześniu na starówce pełno ludzi, tak w październiku niemal spokój.
J. bardzo lubi Gdańsk w październiku. Nie rozumiałam jej do momentu, gdy 10 lat temu na koniec września wpadłam przez przypadek na Długą i bardzo się zdziwiłam, że nie ma tłumów. Od tej pory wspominam pewną październikową sobotę sprzed 11 laty, kiedy nie zwróciłam wtedy uwagi, na to jak spokojnie jest na gdańskiej starówce, jak jest przyjemnie. 

A to trochę migawek z jesiennego Parku Oruńskiego:







Na tym zdjęciu (powyżej)  między gałęziami zobaczyliśmy
wielkiego skrzeczącego ptaka.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz