poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Dawno temu..... kociaki.....

      Dosłownie na dwa dni przed narodzinami mojego siostrzeńca urodziły się 4 kociaki. Noska, Zośka, Szarak i Tygrych. Trzem kotkom ja nadałam imiona - Zośka, miała być oddana dziewczynce o imieniu Sofia; Szarak, bo pręgowany szary; Tygrych, pręgowany rudy. Drugiej kotce Nosce imię nadały dzieci, z racji najciemniejszego noska. 
     Gdy przyjechałam do siostry na wakacje siostrzeniec i kociaki mieli po 1 miesiącu. Siostrzeniec tylko leżał i ledwo główką ruszał, a kociaki, które były wkładane na noc do wanny, żeby nikt po ciemku ich nie rozdeptał, usiłowały wskoczyć na brzeg wanny. Po kliku dniach pierwszemu udało się Szarakowi. Nie wiedział co ma robić, gdy już tam się znalazł. ;) Najzabawniejsze jednak było przyzwyczajanie kociaków do podwórka. Pierwsze dni polegały na tym, że siedziałam na progu z bachorkami, a one czekały tylko, aż się drzwi do domu otworzą i hyc! Potem nabierały odwagi i przechodziły przez kamienną ścieżkę na kwietnik. Z kwietnika na trawę. Z trawy.... rozbiegły się po całym podwórku. A zakamarków do zabawy miały sporo. Wieczorem nie można było ich zagonić do domu. :) 
      A gdy na dworze było deszczowo buszowały po domu, robiły sobie plac zabaw na kanapie. I gdy one już wieku 2 miesięcy skakały po kanapie, wskakiwały za nią, to siostrzeniec był do takich zabaw zdolny dopiero, gdy skończył 2 lata. :)
       Zagadkę stanowiła jedna rzecz - gdzie się kociaki chowały w domu w ciągu dnia, gdy spały? 

                                                                        Noska
 Najbardziej lubiana pieszczoszka dzieci. Miała zostać na zawsze, ale zaginęła, nikt nie wie, co się z nią stało.

                                                               Szarak
 Najodważniejszy i najmądrzejszy z kociaków. Nie dawał sobie w kaszę dmuchać. Został oddany Sofii zamiast Zośki.

                                                                  Zośka
 Najtchórzliwsza z rodzeństwa, nie została oddana, została w domu, po 2 latach miała 2 kociaki, chłopca, oddanego koleżance starszej siostrzenicy, i dziewczynkę Softi, która została w domu.

                                                                     Tygrych 
 Kotek z króciutkim rozumkiem, długo nie mógł zrozumieć, że załatwiać się można tylko w kuwecie, wyrósł na niezłego bysiorka, został w domu, ale w zasadzie był kotem podwórkowym, bo lubił znaczyć teren. 

            Dzięki tej czwórce i ich mamie Paulinie (nazywanej przeze mnie Mućką), pokochałam koty. :) 

2 komentarze:

  1. Fajne koty :)

    Szkoda jednak że nie kastrowane/sterylizowane, bo na swiecie jest za dużo bezdomnych kociąt :( Dobrze ze wasze choc mialy ciepły kąt :)

    PS
    po kastracji zanika odruch znaczenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja to wiem, ale wyszło jak wyszło.

    OdpowiedzUsuń