piątek, 5 lipca 2013

Lisek-witalisek.....

Spotkałam dzisiaj na spacerze,
jak już zdradza tytuł posta:
lisa (!).
Wygrzewał się na słonku, wrona siwa coś do niego krakała. Na zdjęciu niestety nie wiać jej kłapiącego dzioba. ;) :


Starałam się cichcem podejść jak najbliżej ogrodzenia. Niestety, byłam w połowie drogi, gdy lisek podniósł się i spojrzał na mnie. Patrzył uważnie, a jego wzrok zdawał się być całkiem rozumny. Stanęłam w miejscu i pstryknęłam zdjęcie:


Przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem. W końcu lisek wyszedł za ogrodzenie pod drugiej stronie. Podszedł kawałek i zatrzymał się spoglądając na mnie. Wtedy podeszłam bliżej ogrodzenia z mojej strony. Lisek zrobił kilka kroków dalej i zatrzymał się. Ja nadal stałam i robiłam zdjęcia (na niektórych prawie go nie widać, bo kraty przeszkadzały:





 Kiedy stwierdził, że ja nie zrezygnuję (no, ba! W końcu nie codziennie spotyka się lisa.), poszedł w krzaki między drzewa. No to i ja zaczęłam się zbierać. Ale patrzę, wrócił na ścieżkę i pokazał się w całej swojej okazałości. I zaraz sobie poszedł w cień drzew:





A teraz (do chwili spotkania) mam wyrzuty sumienia,
że nie pozwoliłam ślicznemu liskowi wygrzewać się na słoneczku. o.O


P.S. Trochę odległości między zdjęciami i teksem mi się rozjechały. 


2 komentarze:

  1. Podobno lisy stały się teraz prawdziwą plaga - wybiły zające i dzikie ptaki..

    tez ostatnio spotkałam lisa ale byłam za kółkiem to nie robilam mu zdjęć - był przy parkingu obok selgrosa (taki duży hipermarket),środek miasta..

    foty masz fajne, szczególnie druga i ostatnia :)

    OdpowiedzUsuń