sobota, 27 lipca 2013

Jarmark Dominikański 2013, część I

Bardzo lubię Jarmark Dominikański. Pamiętam mój pierwszy niemal zaraz po przyjeździe do Gdańska. Wtedy z J. i jej znajomymi poszliśmy na rozpoczęcie jarmarku na koncert. Siedzieliśmy nad Motławą koło Matrixa (obecnie jest to jakaś restauracja, nie pamiętam nazwy, ale pamiętam, że była w programie 'Kuchenne rewolucje). Bardzo fajne miejsce, bo mogliśmy sobie usiąść, a potem był dobry widok na sztuczne ognie. To był pierwszy i ostatni raz, gdy byłam na koncercie rozpoczynającym jarmark. Nie żeby mi się nie podobało, po prostu nie miałam ochoty.
Najzabawniejsze było to, jak byliśmy w jakimś sklepiku (tak słabo znałam wtedy Gdańsk, że nie umiem teraz powiedzieć na jakiej to ulicy było) i kupowaliśmy piwo. J. była z nas najstarsza i kupowała na końcu. Gdy przyszła jej kolej i pani sprzedawczyni poprosiła ją o dowód osobisty, wybuchliśmy gromkim śmiechem. Pani się oburzyła, przecież ma prawo zapytać o dowód. Na to my, że oczywiście, ale J. jest najstarsza z nas. :D
W każdym razie, bardzo lubię jarmark. Przez kilka lat uliczki starówki bardzo mi się myliły, szczególnie podczas jarmarku, gdy wszystko wygląda inaczej. Dopiero, gdy zamieszkałam na starówce i poznałam rozkład ulic, to w czasie jarmarku już nie gubiłam się. 
I nadal się nie gubię. ;)

Dzisiaj rozpoczął się kolejny Jarmark Dominikański.
Na zwiedzanie i rozglądanie się (może w tym roku coś fajnego znowu wypatrzę i sobie kupię) wybrałam się z mamą. 
Rozpoczęłyśmy od ulicy Tkackiej, gdzie swoje stoisko mają znajomi. 
Z biżuterią z ceramiki (Beata). 

I biżuteria z modeliny (E.):
Kilka prac jest Beaty, bo niegdyś Beata robiła na JD tylko biżuterię z modeliny.






To co prawa nie jest z modeliny, ale bardzo fajny pomysł, moim zdaniem, na wisiorek. :)




Potem prosto: Tkacka, Węglarska, Pańska.

Spodobał mi się ten wisior. 
Wolę nie myśleć, ile kosztuje. ;)

Chleb na liściu. :)
Wyroby chyba z Podlasia, ale szczerze mówiąc, nie zwróciłam uwagi skąd.

Gdzieś na Pańskiej:
'Kapuściane' misy. :)

Naczynia z wyższej półki przypominają mi naczynia, 
które kiedyś widziałam w Muzeum Narodowym w Gdańsku.


Taka skromna maselnica. :) 


Odjechane deski do krojenia. :)

Pchli targ:


Bardzo mi się podoba i zastanawiam się czy pasowało by mi gdzieś w domu?

No tak, zombie na topie. ;)

Czyżby upadły anioł i piękna dziewica?



Bardzo, bardzo podobają mi się 
 ażurowe kiecki porcelanowych panienek. :)
Pamiętam, jak kilka lat temu zobaczyłam taką figurkę na JD. Niemal śniła mi się po nocach.
Nie mam jednak śmiałości pytać o cenę. 


Niedługo będą kolejne zdjęcia.
Dzisiaj nie przeszłam całego jarmarku, została mi ulica Szeroka i Świętego Ducha, i kawałek Grobli ileśtam. 

Była też zakup. Za całe 2 złote kupiłam sobie chyba z 5 znaczków pocztowych przestawiających sceny z bajek. To na bloga o książeczkach dla dzieci. :)
Już nie mogę się doczekać, gdy zacznę szukać kolejnych znaczków. :)


1 komentarz:

  1. ja bym zapytała o cenę - może jednak są te lale na twoją kieszeń :)

    OdpowiedzUsuń