Kiedyś, na podwórku,
na którym mieszkałam przez pierwsze 9 lat swojego życia,
pod brzozą stał kamień.
A my bawiliśmy się tak:
Jedno dziecko na nim stawało,
a reszta stała pod:
- Na czym stoisz?
- Na kamieniu.
- Co gotujesz?
-Piwo kwas.
- Łapaj babko nas!
I dziecko z kamienia zeskakiwało i łapało resztę.
Obok kamienia było mnóstwo mniejszych kamieni, pod którymi chowały się stonogi. Nieraz po odkryciu kamienia je obserwowałam.
Któregoś razu ciotka sprzątała na podwórku i zabrała wszystkie kamyki, żeby było ładnie i schludnie.
Dobrze, że nie dała ruszyć kamienia, bo pewni już dawno by go nie było. ;)
Kiedyś kamień wydawał się naprawdę wielki.
A potem zmalał:
I zmalał nie tylko dlatego, że ja urosłam.
Mama, która przecież widziała go dawno temu jako dorosła osoba,
i której perspektywa nie zmieniała się,
też stwierdziła, że kamień jakby mniejszy się zrobił.
A brzóz przy których stał już też nie ma
. Najpierw została ścięta ta obok,
a pewnego dnia ta, pod którą stał.
A teraz i kamienia nie ma. :(
Dobrze, że mam zdjęcia. Choć zdjęcie z dzieciństwa nie oddaje jego wyglądu, bo jest ucięte, ale fotograf (moja siostra) nie wiedział, że będę miała sentyment do kamienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz