środa, 8 czerwca 2011

Pan Fasolka......

            Wczoraj poznałam Pana Fasolkę. Szczerze mówiąc rzadko mam do czynienia z długouchymi. ;) Poszłam w odwiedziny do dziewczynek, którymi się kiedyś opiekowałam. Wyszłyśmy na taras, a tam na podwórku była ich mała sąsiadka z zajadającym sałatę Panem Fasolką. Pan Fasolka ma podobno pół roku, i podobno jest panem. Nie znam się na królikach i nie wiem, czy u nich płeć tak łatwo odróżnić jak u szczurków czy kotów, a u niego nic nie było widać. M. pobiegła zaraz po aparat i porobiła zdjęcia Panu Fasolce siedzącemu w moich dłoniach. (To zrobione jest komórka). Stwierdziłam, że lubię króliki. Choć raczej nie chciałabym mieć takiego w domu. Moje szczurasy są niewiele mniejsze od tego króliczka. I albo one takie wielkie, albo on taki mały. :) Tak jestem przyzwyczajona do zwierzaków, które biorą jedzenie w łapki, że dziwnie mi wyglądało, to jak jadł Pan Fasolka.
           Oczywiście, to nie pierwszy długouchy z jakim miałam w życiu styczność. Jak byłam mała mama hodowała, mieszkały sobie w kurniku, ale czasami przebywały u nas w domu. Byłam bardzo nieczułym dzieckiem - nie zrobił na mnie wrażenia królik wiszący głową w dół w drzwiach między kuchnią a pokojem, czekał na obróbkę na pasztet. Dziwne, że teraz jestem wegetarianką.  ;)
            Wracając do Pana Fasolki, stwierdziłam, że małe dzieci (mała sąsiadka ma około 6 lat) nie powinny mieć zwierzaków. Zeszło się kilkoro dzieci i bawiły się w chowanego z królikiem robiąc przy tym mnóstwo hałasu. Biedny Pan Fasolka.

4 komentarze:

  1. ech... ja zawsze jestem przerażona gdy Alicja zbliża się do jakiegoś zwierzaczka - boję sie że go zadusi na śmierć.
    Jak Elmirka (?) z Animków :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Pan Fasolka cudny :) jak maly to pewnie jest miniaturką. Moje siostry maja duuzego króla :) nazywa sie Stokrotka vel Karmelek :) ma dwa imiona ;) uwielbia glaskanie (rozklada sie jak dlugi wtedy - jest co glaskac ;) ) i jest koloru kawy z mlekiem (nawet jaśniejszy)
    co do dzieci - zwierzeta miec moga ale pod warunkiem ze rodzivce je naucza ze zwierzak to jest zwywe stqworzenie a nie zabawka

    a królik wiszący mam nadzieje ze martwy byl ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. @Silaqui, nie znam Animków, ale rozumiem, że chodziło o wielką miłość do zwierzaka? ;)

    @Kareena, bez przesady, moi rodzice to nie sadyści. ;) W każdym razie w pamięci mam nie ruszającego się królika.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak wielką miłośc że o ile dobrze pamiętam (bajki te oglądałam jako dzieciak) zwierzaki przed tą dziewczynką panicznie uciekały. Coś na zasadzie - zagłaskać kota na śmierć :)

    OdpowiedzUsuń