środa, 1 stycznia 2014

Nowy Rok.....

Sylwester był u nas. Później dorzucę zdjęcia dekoracji jakie zrobiłam, a które pozostały po imprezie.
Nie żałowałam serpentyn, a jednak nieco zostało i będę miała na tegorocznego sylweta. ;)  
Było nas 14scioro i fajnie się bawiliśmy. :) Nawet ja, choć nie piję alkoholu - wystarczają mi opary. ;)
Poszłam spać o 6h, choć nie chciało mi się spać, byłam tylko zmęczona. Spałam tylko 6 godzin i wstałam wyspana. Głowa mnie boli - opary dają większego kopa niż sam alkohol. ;)
O północy piliśmy Picolo, w trzech smakach. Bo nie chciałam słuchać 'ja szampana nie, bo piłem/am wódkę', 'ja szampana nie, bo nie piję alkoholu', ja szampana nie, bo nie piję win musujących'. ;)
Na koniec bawiliśmy się w kalambury. I wierzcie mi - da się pokazać 'Alien vs predator' i 'Pokłosie', nawet, a może szczególnie wtedy, gdy pokazujący nie zna filmu i nie wie co to znaczy np. pokłosie. ;) Najlepsi w pokazywaniu byli: O. która sugestywnie pokazywała płcie, K. który obrazowo pokazywał nawet to czego znaczenia nie znał, M. i G. którzy w jednej pozycji statycznej pokazywali 3 tytuły filmów i tylko 3, bo tyle wyobraźni nam starczyło. ;) A G. był najlepszy w zgadywaniu. Leżał sobie na kanapie, drzemał, ale gdy nam brakowało słów i pamięci strzelał nawet długimi tytułami. ;)
M. alias Młoda, była w ślicznej cekinowej sukience i fioletowych brokatowych szpilkach na 15cm obcasach. Czemu o tym piszę? Otóż, przed imprezą zastanawiałam się nad konfetti, nad czym, czy ma ochotę za pół roku znajdować je w różnych zakamarkach. Nie zdecydowałam się na konfetti, ale za to będę znajdowała jeszcze pewien czas cekiny z sukienki Młodej. ;)
A szpilki założyłam sobie i mało nóg nie połamałam. ;)
A po północy wypuściłam chłopaków, żeby sobie pobiegali po swoim 'wybiegu', bo bardzo ożywieni byli. 
Chłopacy siali strach - może i niedużych rozmiarów (w porównaniu z człowiekiem), ale znajomi bali się zbliżyć ręce do klatki (jednego użarł Cyryl, choć D.S. nie zdążył nawet wsadzić palca między pręciki klatki) lub za moim przykładem włożyć rękę do klatki po pogłaskać. ;)


A teraz poważniej.
Nie mam noworocznych postanowień. 
Mam postanowienia ogólne, które co rusz pojawiają się w mojej głowie, ale zapominam o nich.
Dlatego mam zamiar je spisać. 
I dopisywać kolejne.
I zaglądać dla przypomnienia. 
I realizować, powolutku, malutkimi kroczkami nabywać nowe dobre nawyki. 

Później, za kilka dni, a może za kilka tygodni, wstawię zdjęcia z zabawy sylwestrowej. :)

Edit:
Zdjęcia:





Jak widać serpentyny rozwiesiłam w całym mieszkaniu. 
Dobra, nie widać, bo łazienki i wuceka nie pokazałam. ;)
Nawet balony były. :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz