piątek, 3 stycznia 2014

Postanowienia noworoczne?

Nie, to nie dla mnie.
Ale postanowiłam, już dawno temu zmienić swoje nawyki, wprowadzić nawyki dobre. Nie jest to łatwe. Nie tylko dlatego, że mi się nie chce (dobra, dlatego też), i nie dlatego, że mam jakieś ciężki uzależnienia (nie mam), ale dlatego, że NIE PAMIĘTAM. W jednej chwili postanawiam coś sobie, a w drugiej nie pamiętam już o tym. A nie chodzę i nie myślę nad tym całymi godzinami. Taka myśl przeleci mi przez umysł od czasu do czasu. Raz pamiętam, raz nie pamiętam.
Dlatego postanowiłam spisać. Nie tutaj. W pamiętniku. Akurat skończył mi się zeszyt z końcem 2013 roku, wiec z nowym rokiem zaczynam nowy zeszyt pamiętnika. Pierwsza strona to dobre miejsce na spisanie założeń, jakie sobie chcę postawić. I nie są to założenia tylko na ten rok, to są założenia na zawsze, na zmianę w swoim życiu nie na tymczasem dwunastu najbliższych miesięcy, ale i dalej. Kiedy będę chciała sobie przypomnieć tego, co nie pamiętam, nie będę musiała szukać (i pewnie bym nie znalazła, ostatnio nie znajduję czegoś jeśli jest głęboko ukryte, albo nie pamiętam, gdzie to jest), bo będę to miała na wierzchu.
Choć jedno postanowienie na ten rok jest. Tyczy się książek.
Moje książkowe postanowienie na ten rok, to 4 książki miesięcznie w tym 2 moje własne i nie rzucać się jak dziki łoś na biblioteczne książki. Mogą być i 4 moje własne, ale nie mniej niż 2 moje własne. A to dlatego, że mam mnóstwo moich własnych książek nieprzeczytanych (dobra, wiem, że są tacy co mają więcej). I kupuję kolejne (z rzadka, ale jednak) i ich nie czytam. Za to rzucam się jak głupia na książki z biblioteki, wypożyczam całą masę (w kilku bibliotekach jednocześnie, na kartę moją i kartę S.A.), a potem albo przedłużam, bo nie wyrabiam, albo oddaję niedoczytane. A rzucam się na nie i wypożyczam masowo, bo to przecież to biblioteka, i dzisiaj są na półce, a jutro i przez następne tygodnie nie będzie. Można zarezerwować, ale trzeba czekać, długo. A moje własne książki stoją nieczytane, S.A. złości się, że kupuję a nie czytam.
Ale z tym nieczytaniem to jest tak, że fajnie mieć nieprzeczytaną książkę na regale, bo w każdej chwili, gdy nie mam książek bibliotecznych, lub te są już przeczytane, to mogę sięgnąć po coś, czego jeszcze nie znam. Wyniosłam to z domu rodzinnego. Było u nas (i nadal je mama ma) mnóstwo książek różnego rodzaju (dla dorosłych takie i siakie, i dla dzieci i młodzieży), a ja je odkrywałam. Wyciągałam jakąś książkę i czytałam. Wypożyczałam też książki z biblioteki. Jednak biblioteczka domowa kryła tajemnice, które odkrywałam. To zasługa mojej mamy i starszej siostry. Mama lubi książki, więc swego czasu kupowała ich bardzo dużo. Dla siebie i dla swoich dzieci w różnym wieku. 
I teraz u siebie w domu też chciałabym tak odkrywać coś czego nie znam. No, bo jeśli przeczytam wszystkie swoje książki, to co zrobię, jeśli książek z biblioteki zabraknie, nie będę mogła wypożyczyć czegoś nowego, bo nie będzie chciało mi się wychodzić z domu, albo nie będę mogła, bo będę chora, będą święta (wtedy to nawet biblioteka w Manhattanie jest zamknięta) i co ja wtedy zrobię? S.A. ciężko wysłać po książkę do biblioteki. Ba! Ja jemu wypożyczam, bo mu się nie chce (jest z tych, co to czytają tylko własne książki, ale że nie kupuje tego co popadnie (w odróżnieniu do mnie, bo ja nie trzymam się kurczowo autorów czy cykli, sag), tylko starannie wybiera sobie książki, które kupuje, to wiele go omija i dużo nie czyta, więc podrzucam mu coś z biblioteki, coś co z opisu wydaje się ciekawe, choć sama tego nie czytam).  
Postanowienie książkowe na ten rok:
 4 książki miesięcznie w tym 2 moje własne i nie rzucać się jak dziki łoś na biblioteczne książki.

A podsumowując książkowo rok 2013 (nigdy nie podsumowuję ogólnie mijających lat) zaglądając do ściągawki na LC:
61 książek przeczytanych w 2013 roku (jest ich nieco więcej, bo nie wszystkie są w serwisie LC)
678 książek przeczytanych w życiu. Jest to jednak liczba zaniżona, bo jest sporo książek przeczytanych, których nie mogę sobie przypomnieć (tytułu czy autora), części nie ma w serwisie, a ja nie mam do nich dojścia, żeby móc je wprowadzić do serwisu LC.
W momencie, gdy osiągnęłam 52 książki w 2013 roku, powyżej liczba 'przeczytanych' wynosiła 666. :D

W książkowym postanowieniu jest jeszcze jeden punkt:
regularnie wprowadzać wpisy książek na moim blogu o książeczkach dla dzieci. 
Materiału do bloga mam mnóstwo i w formie elektronicznej i na regałach z książkami, cięgle pojawiają się nowe, a mi się nie chce. Gdzieś za uchem siedzi u mnie Niechciej, który żywi się moim nic nierobieniem. Coś na kształt Cudaczka Wyśmiewaczka, o którym pisałam tutaj . Muszę Niechcieja zrzucić zza ucha, albo zacząć robić, żeby sam się wyniósł. ;)

2 komentarze:

  1. To ja życzę wytrwania w postanowieniach noworocznych, a sobie postanawiam w końcu zrobić jakieś regały na książki, żeby nie stały na podłodze :) No i życzę Tobie, żeby okazało się, że Twój S.A. nie ma uczulenia na koty i żebyście znaleźli fajnego, mądrego i niesikającego gdzie popadnie kotka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie uskuteczniam czytanie własnych książek czytając świeżo nabytą książkę w antykwariacie. :)
      Dziękuję za życzenia. :)

      Usuń