piątek, 10 maja 2013

Marzenia się spełniają!

W środę byłam w Gdyni na widowisku tanecznym Lord of the Dance. Jestem w tym zakochana od co najmniej 16 lat. Wszystko przez moją starszą siostrę. Najpierw puściła mi z kasety jakąś muzykę, gdzie było słychać stepowanie (choć ja myślałam z początku, że to jakiś rodzaj bębnów). Muzyka była rewelacyjna. A potem pokazała mi na video (stare dobre czasy :) ). Zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Mogłam oglądać non stop. Parę lat później pojawiło się Feet of Flames, jeszcze piękniejsze (!). Ale jednocześnie z Lord of the Dance poznałam Riverdance, które też bardzo mi się podoba.
Wraz z Lord of the Dance zakochałam się w muzyce Ronana Hardimana.
Od kilku lat Lord of the Dance przyjeżdża do Polski, ale jakoś nigdy nie było mi po drodze. Jednak z inicjatywy mojego S.A. w tym roku w końcu udało mi się obejrzeć na żywo. 
Jednak to co widziałam na dvd (gdy już nastała jego epoka), to nie to samo co na żywo, a na żywo to nie to samo co dvd. Po pierwsze mogłam sobie patrzeć tam, gdzie mi się podobało. A po drugie, jednak przyzwyczaiłam się to Michael Flatley'a, i to co pokazywał obecny w Gdyni tancerz, nie ujmując jego talentowi, wydawało się być sztuczne. Oglądając dvd miałam wrażenie, że Michael Flatley bawi się na scenie, że nic nie jest wyreżyserowane. A tutaj, w Gdyni, powtarzane te same ruchy (nie mówię o krokach) były jakby wymuszone. Ale to moje wrażenie. Ale to jeszcze do przeżycia. Najbardziej zostały zranione moje uszy. Jak żywo mam w głowie głoś Anne Buckley, a tu wychodzi na scenę inna dziewczyna i zaczyna śpiewać. Nie tylko całkowicie inny głos (ładny nawiasem mówiąc, żeby nie było), ale całkowicie inny sposób śpiewania. Ciężko było mi tego słuchać.
Ogólnie jednak, wrażenia bardzo pozytywne. :)
A o to kilka ujęć. :)
:)

The Warriors.
Jeden z moich ulubionych fragmentów. :)


:)

:)

Siamsa. 
Kolejny z moich ulubionych fragmentów. :)

Na koniec dodam, że na pamiątkę kupiłam sobie program z widowiska z pięknymi zdjęciami i t-shirt z napisem, błyszczącym napisem, Lord of the Dance. :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz