piątek, 22 lipca 2011

Morza szum, ptaków śpiew, Złota plaża pośród drzew........

Któregoś pięknego dnia wybrałyśmy się z J. na plażę opalić to i owo. J. chciała sobie opalić plecy, a ja nogi. Pojechałyśmy do Gdyni Głównej. Doszłyśmy niespiesznie do plaży ulicą Świętojańską (niespiesznie – szybko, ale bez pośpiechu). W pewnym momencie chciałyśmy przejść na drugą stronę ulicy. Ale jak? Może tymi schodami? Nie, te schody w dół prowadzą do publicznej toalety. ;) Na skwerku (zdaje się, że na Skwerze Kościuszki) usiadłyśmy sobie na ławce i zjadłyśmy sobie pierwszą porcję kanapek z bananem (trochę dziwnie to smakowało, wolę kanapki z truskawkami). Szłyśmy dalej. Zrobiłam kilka zdjęć: fajnemu budynkowi (szkoda, że nie stał we mgle):

 fontannie:
 masztom zaobaczonym już z daleka:
 tatkowi (gdzie niechcący weszła mi w kadr J.):
 Darowi Pomorza. Weszłam w kadr J., a w ten kadr pan, który nie mógł się namyśleć, jak zrobić zdjęcie żonie. To jest zdjęcie bez zbędnych ludzi w kadrze, co nie było łatwe robić w tłumie turystów:

 Gdy już znalazłyśmy wejście na plażę i na nią weszłyśmy, zdjęłyśmy buty, wysmarowałyśmy się mleczkiem przeciwsłonecznym w miejscach, które miały się nie opalić, pstryknęłam to zdjęcie:

 I poszłyśmy. Troszkę plażą, a potem deptakiem wzdłuż brzegu (w butach). Zrobiłam to zdjęcie:
 Ale zanim udało mi się je zrobić weszło mi w kadr kilku ludzi.

Potem były mewiszcza (nazywam tak wszystkie ptaki morskie, bo nie odróżniam mew od rybitw) i je też obstrykałam:

W końcu zaczęła się plaża. Aż do Orłowa to była masakra! Kamyk na kamyku! Jednak byłam dzielna i doszłam do Orłowa.:D
                                                           Klif 
Jeszcze przed Orłowem dopadłam tego ptaka:
 Narażając stopy i aparat (w razie potknięcia) szłam przez to:
 Ale było warto. :)

Potem trafiłyśmy na fajny kamień:
 Ale pokazuję tylko stopy, bo kiepsko wyszłam. :P

Po drodze widziałyśmy fajne zamki z piasku. Do tej pory nie widziałam takich i byłam nimi zachwycona. Nawet spotkałyśmy chłopca, który taki zamek właśnie robił, muszę przyznać, że to ciekawa technika, na pewno bym ją polubiła, bo lubię mieszać piasek z wodą. :)

 
W Sopocie zrobiłyśmy małą przerwę na coś do jedzenia, gdyż kanapki się skończyły. Bułka serowa z dynia fajnie smakuje z jogurtem truskawkowo - bananowym. :D
W jednym miejscu siedział facet z psami i zbierał na karmę dla nich. Byli też kiedyś na Długiej w Gdańsku. Nie doczytałam, ale pewnie nic tam nie było, co to za psy i dlaczego zbiera na karmę. I tak sobie myślę, że jak ludzie nie mają pieniędzy to po co biorą do siebie tyle zwierzaków? To jest dla mnie zwykłe wyłudzanie kasy, ale zrobiłam zdjęcia, bo psy piękne, więc i wrzuciłam im do puszki pieniądza. Ten biały leżąc tak, przypomina mi trochę Łukaszka, który czasami lubi położyć się na płasko. ;)


Niestety, to już nie ta forma, gdzie z Gdyni Głównej byłyśmy w stanie przejść plażą aż do Nowego Portu. Doszłyśmy tylko do Jelitkowa. Tam idąc na tramwaj pstryknęłam zdjęcie łabędziej rodzinie:

Jeszcze nie doszłyśmy do domu, kiedy okazało się, że się opaliłyśmy w ciapki. Dosłownie! To, że J. miała białe pasy, tam gdzie miała pasek od torebki to było zrozumiałe. Ale dlaczego słońce ominęło moje kolana? Na lewej nodze nad rzepką, a na prawej w dwóch czy trzech miejscach obok kolana.
I tu uwidacznia się potęga zdjęć: gdyby nie one zapomniałabym o wielu rzeczach, jakie mijałyśmy pod drodze.
Mam taką refleksję: plaża powinna być miejscem, gdzie nikt nie powinien się krepować. To nic, że ma się za dużo fałdek, rozstępy, zmarszczki i inne takie. Wystarczy strój dobrany do naszej figury, a reszta, jak ktoś nie może na nas patrzeć to już jego problem. Jak mój wzrok padnie na kogoś mało efektownego i niemiłego dla oka to po prostu odwracam wzrok i już. Powinniśmy czuć się swobodnie na plaży. Nikt nie jest doskonały.

6 komentarzy:

  1. Śliczne i wygłodniałe mewiszcze. Jakby czekało, az ktoś wrzuci mu coś w dziób. A i cos jeszcze; nominacja do One Lovely Blog Award. Szczegóły na moim blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo mewiszcze były karmione przez jakiś ludzi paluszkami. :)
    Dziękuję za nominację, ale ja w takie cosie się nie bawię. :) Choćby dlatego, że trzeba wytypować aż 16 blogów, i napisać coś o sobie, a ja nie mam ochoty na takie wynurzenia. :]

    OdpowiedzUsuń
  3. Dar pomorza wyglada bardzo imponująco :) (i nie widze nikogo w kadrze, a mowilas ze byl :P)

    i oczywiscie mi tez sie mewiszcze b.podoba :) zazdroszczę, mi mewa tak nie pozowała.

    a ja wczoraj tez sie przeszlam na spacerek, ale juz to wiesz. zaskoczyl nas deszczyk i wrocilysmy o zmroku :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Bom zrobiła jeszcze jedno zdjęcie - cudem bez ludziów. ;)

    Mi też mewiszcze nie pozowało, to czysty przypadek. :D

    Deszcz przyniósł zmrok..... Powiało grozą. uuuuu....:D

    OdpowiedzUsuń
  5. a) no dobra dobra :P
    b) ale jednak zapozowalo :>
    c) noo okolo 22 wrócilysmy :D i w drodze powrotnej jeszcze slalomem szłysmy omijając ślimaki bezskorupkowe ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak byłam w lipcu na środkowo-zachodnim wybrzeżu to takich super mewiszcz wcale tam nie było )-;

    OdpowiedzUsuń