środa, 6 lipca 2011

'Portrety'......

Jakieś półtora roku temu zapisałam się do kolejnej biblioteki w Gdańsku. Owa biblioteka mieściła się obok mojej ówczesnej pracy. Był to czas kiedy po głowie chodził mi cykl dla młodzieży ‘Portrety’. Były to cienkie, maksymalnie 160 stron, niewielkie książeczki opowiadające o problemach młodzieży. Akcja działa się z latach 70tych i 80tych. Tytułem każdej pozycji było imię głównego bohatera, a na okładce jego portret. Zapytałam w bibliotece o ‘Portrety’. A bibliotekarka powiedziała, że wyrzuciła je całkiem niedawno, bo młodzież nie czyta już takich książek, bo nie są na czasie. Zatkało mnie z oburzenia. Jak to nie są na czasie? Może już nie kupuje się lepszych ubrań w Pewexach, a jedzenia na kartki, półki sklepowe nie świecą Pistkami, szczytem techniki motoryzacji nie jest fiat czy warburg, ale problemy pozostałe te same. A przy okazji młodzież może się dowiedzieć, jak to kiedyś było. Taka życiowa powtórka z historii. Ok., może to ja się mylę, może rzeczywiście młodzież ma teraz inne problemy niż kiedyś, interesuje się czymś innym. Może już nie ma problemów z rozwodami rodziców, może nie poszukuje własnej tożsamości, indywidualności, już się nie zakochuje, miłość nie ma dla niej tajemnic, relacje między rówieśnikami są proste, nie mają pytań czym jest śmierć, sprawiedliwość. Nie wiem, nie jestem nastolatką. Nie czytam książek dla nastolatek. Jedyną taką książką traktującą o nastolatkach to ‘Pamiętniki wampirów’, po które sięgnęłam tylko dlatego, że podoba mi się serial i chciałam zobaczyć ‘oryginał’. I co się okazało? Albo jestem za stara, albo ta książka jest strasznie płytka. Niby Elena poszukuje swojego miejsca na ziemi, ale nie widać tego, nie widać jej duchowości, o której tak dużo mówią jej przyjaciółki, nie widziałam żadnej wyjątkowości tej dziewczyny. Wszystko to takie płytkie. A kiedyś, gdy byłam nastolatką, te książki topowe dla nastolatek wydawały mi się, że mają głębie, że jest co przemyśleć. Ba, nawet są czasami gotowe rozwiązania.

Na wiosnę pojechałam do mamy (eh, te pociągi ;) ). I na półce znalazłam ‘Portrety’. Sięgnęłam po ‘Jerzego’. Twarz na okładce zawsze mnie fascynowała. Gdy miałam naście lat, taką twarz mógł mieć 19-20sto latek. Teraz, taką twarz może mieć trzydziestolatek. Nie pamiętałam jednak, żebym przeczytała kiedykolwiek tę książkę. W miarę czytania okazywało się, że początek pamiętam, ale nie zakończenie. Opowiadanie traktuje o Jerzym, który zmierza stopem nad morze. A właściwie nie stopem, ale na piechotę. Idzie po prawej stronie szosy, a nie po lewej, bo lubi mijać młodzież łapiącą stopa. Chłopak jest dzieckiem rozwiedzionych rodziców, prawie nie zna swojego ojca. W pewnym momencie przyłącza się do niego Tomasz. To trochę zaburza plan Jerzego. Co prawda nadal kierują się nad morze, ale więcej jadą stopem niż idą na piechotę. Gdy zjawiają się nad morzem, Jerzy jeszcze tego samego wieczoru wybiera się na spacer, ratuje z opresji dziewczynę. Później spotykają Tomasza, który niecierpliwił się czekając na Jerzego. Kiedy chłopcy zostają sami Tomasz, z dobrego przyjacielskiego serca(?) ostrzega Jerzego przed dziewczynami, które są okrutne, bawią się chłopcami, udają, że kochają, rzucają i się z przyjaciółkami wyśmiewają z rzuconego delikwenta. Wydaje mi się, że problem poruszony przez Tomasz i dzisiaj istnieje. A może się mylę? W następnych dniach Jerzy załatwia sprawy, które go sprowadziły do tej konkretnej miejscowości. W pewnym momencie zauważa Tomasza i dziewczynę. Rozmawiają, Tomasz wygląda, jakby dziewczyna mu się podobała. Jerzy nie podchodzi do nich. Potem chłopcy rozmawiają na osobności. Ponoć Tomasz chciał sprawdzić intencje dziewczyny. A ja zastanawiałam się, czy jest uczciwy w stosunku do kolegi? Co jest niedzisiejsze w tej książce? Jazda autostopem. Tak ja uważam.
Kolejnym ‘Portretem’, po który sięgnęłam u mamy, ale z braku czasu dokończyłam dopiero dzisiaj, była ‘Grażyna’. I znowu, córka rozwiedzionych rodziców. A podobno kiedyś było mniej rozwodów. Jeśli tak było, dlaczego kolejny autor traktuje o tym problemie? Wakacje przed klasą maturalną. Grażyna, zastanawia się nad sprawami miłości. Miłości jej rodziców: czy się kiedykolwiek kochali, dlaczego się rozstali, kto był ‘winny’ rozpadowi małżeństwa? Na koniec książki dowiaduje się tego. I miłości jako takiej. Co jest banałem, tandetą, a jednak czymś wyjątkowym w swojej banalności? Grażyna ma trzech kolegów i przyjaciółkę, która czując się zdradzona przez ukochanego i przyjaciółkę próbuje popełnić samobójstwo. Grażyna ma też przyjaciela, Bursztyna, który pojawił się niewiadomo skąd, który ma jakiś cel. Bursztyn tłumaczy jest różne sprawy w bardzo prosty, dojrzały sposób, choć sam ma tylko 18 lat. Jako nastolatka skończyłam tę książkę, ale zakończenia nie pamietałam. W każdym razie, teraz uważam ją za piękną. Prostymi słowami, bez zbędnych rozwinięć, autor bardzo ładnie pisze o miłości, przyjaźni, o życiu. A najbardziej spodobało mi się stwierdzenie Grażyny, która próbowała malować farbami olejnymi, że na początku wychodzi zawsze jajecznica. ;)
    Ja tylko będę miała okazję, to sięgnę po kolejne 'Portrety', tak dla przypomnienia.  Niestety, nie każda biblioteka je ma w swoich zbiorach.

5 komentarzy:

  1. "Portrety" wspominam bardzo dobrze. Moja mama też właśnie miała kilka książek z tej serii i kiedyś totalnie przypadkowo zaczęłam je czytac. Uniwersalne problemy umieszczone w czasech komunizmu jak dla mnie były bardzo aktualne. :)
    Może poszperaj w antykwariatach jeśli w bibliotekach nie można tej serii dorwać?

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli jednak nie myliłam się. A wydawało by się, że bibliotekarze znają się na książkach.
    Tak właśnie myślę o zebraniu kolekcji 'Portretów', muszę tylko mamę poprosić, żeby spisała tytuły, które są u niej, nie ma sensu dublować. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. chyba nie znam zadnej ksiązki z tej serii :)

    ale sadze ze moga byc wartosciowe, zreszta pewnie sa jak wy tak mówicie :) a postawa bibliotekarki jest co najmniej dziwna..

    OdpowiedzUsuń
  4. Poszukaj w bibliotece i przekonaj się sama. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja mama ma z tej serii 'Krzysztofa', mnie też twarz na okładce fascynuje :) A co do zachowania bibliotekarki, to przede wszystkim NIE WOLNO jej tak robić. Biblioteki mogą niepotrzebne lub mniej poczytne książki przekazywać innym bibliotekom, które mają zapotrzebowanie.

    OdpowiedzUsuń