Książka zrobiła na mnie duże wrażenie.
Sięgnęłam po nią w bibliotece, bo nazwisko autorki znam z recenzji innych blogowiczów piszących o innych jej książkach. Tamtych nie czytałam jeszcze i długo nie wpadały w moje ręce, bo nie było ich na bibliotecznych półkach, gdy szukałam sobie czegoś do czytania.
A sięgnęłam po książkę nie tylko ze względu na autorkę.
Rzuciło mi się słowo 'saga', a sagi kojarzą mi się z czymś długim i ze Skandynawią np. Saga o Njalu). I jeszcze to - 'Północna Droga'.
Rzuciłam okiem na opis na tyle okładki.
Gdy zaczęłam ją czytać, pochłonęła mnie bez reszty.
Do pewnego momentu - stwierdziłam, że już gdzieś coś takiego czytałam - 'Córkę Wikingów' Very Henriksen i 'Krystynę córkę Lavransa' Sigrid Undset. Choć 'Krystynę' 'Saga Sigrun' przypomina najmniej. I wtedy utknęłam i zaczęłam czytać coś innego. Ale książkę musiałam skończyć, więc podczytywałam w tualecie. ;) A szło mi jak krew z nosa. Aż nagle coś znowu zaskoczyło i nie mogłam się oderwać i czytałam nie tylko w tualecie. :)
'Saga Sigrun' opowiada o tytułowej Sigrun, córce jarla Apalvaldra z Roveste. Sigrun opowiada o swoim życiu. Była jedynaczką, bardzo kochaną przez swojego ojca, obdarowywaną podarunkami. Matka była cicha i praktyczna, nauczyła dziewczynę wszystkiego co powinna wiedzieć przyszła gospodyni. Gdy Sigrun ma 16 lat wychodzi za mąż za około 15 lat starszego mężczyznę, jarla Regina z Namsen. Oboje zapałają do siebie miłością od pierwszego wejrzenia, która będzie trwała aż do śmierci Regina.
Sigurn nie tylko opowiada o swoim życiu z Reginem, które opiera się na porach roku - wiosna, lato i jesień bez Regina, który albo wypływa na wyprawy wojenne, albo na targ; zima -spędzana przy boku ukochanego. Dowiadujemy się też wielu faktów z historii Norwegii o tym, jak się zmieniał wtedy świat, jak wikingowie nie wypływali już łupić Anglii i innych zachodnich ziem, jak w kraju czczącym Odyna zaczynała pojawiać się nowy bóg - Chrystus.
W książce można poczytać o wielu zwyczajach panujących w X wieku na ziemiach północnej Norwegii.
Nie chcę zdradzać za wielu szczegółów powieści,
dodam tylko, że znajdziemy tu miłość, magię (sny, magicznie działające zioła i napary, i volva przepowiadająca przyszłość z rzucanych run), stare obyczaje (składanie ofiar Odynowi i innym bogom), zwyczajne życie społeczności norweskiej.
I jeszcze o samej Sigrun - dziewczyna, a potem kobieta, piękna, ciepła, lubiana przez wszystkich, uzdolniona manualnie - pięknie wyszywała a pomiędzy swoje hafty wszywała zaklęcia dla dobrego powodzenia osób, które miały nosić haftowane przez nią koszule (najpierw ojciec, potem maż, a później syn). Zawsze martwiąca się o zdrowie i życie męża, gdy wyruszał na wyprawy wojenne, a potem o syna, kiedy pojawił się na świecie.
Okładka jest chyba analogią do jej zdolności, jak i do tego, że jej mąż jarl i wiking ciągle gdzieś wypływał w morze.
Na końcu książki znajduje się kalendarium, gdzie po jednej stronie są wydarzenia historyczne, po drugiej wydarzenia z powieści.
I mapka Norwegii z zaznaczonymi miejscowościami wspomnianymi w powieści.
Oraz na samiuśkim końcu fragment kolejnej części cyklu 'Północnej Drogi'.
Znalazłam to wszystko pod koniec czytania książki. ;)
Na końcu książki znajduje się kalendarium, gdzie po jednej stronie są wydarzenia historyczne, po drugiej wydarzenia z powieści.
I mapka Norwegii z zaznaczonymi miejscowościami wspomnianymi w powieści.
Oraz na samiuśkim końcu fragment kolejnej części cyklu 'Północnej Drogi'.
Znalazłam to wszystko pod koniec czytania książki. ;)
'Saga Sigrun' zachęciła mnie do czytania kolejnych części 'Północnej Drogi' i właśnie czytam drugą część cyklu 'Ja jestem Halderd'.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz