niedziela, 16 lutego 2014

Antywalentynki.....

                   To żaden bojkot Walentynek. Chodzi o to, żeby Walentynki nie były wymuszonym 'świętem'. Żeby pary nie biegały po sklepach z szaleństwem w oczach 'Co tu kupić, żeby jej/jemu się spodobało'. Chodzi o to, żeby pary nie czuły przymusu, że tego dnia muszą coś wspólnie zrobić (iść do kina na romantyczny film, iść na romantyczną kolację). Przecież, jeśli ludzie się kochają, mogą sobie wyznawać miłość (na różne sposoby) w każdym innym terminie. Mój S.A. i ja w zasadzie nie obchodzimy Walentynek, bo obchodzimy miesięcznice, które nie straciły na ważności nawet po ślubie (i rocznica, gdy zostaliśmy parą jest nawet ważniejsza niż rocznica ślubu). Nie robimy tego na siłę. Jeśli nie mamy ochoty nic robić tego miesiącznicowego dnia, to nie robimy, wystarczy miłe słowo. I jak wspomniałam, Walentynek raczej nie obchodzimy, czasami, jakoś symbolicznie. W tym roku zrobiłam mu walentynkową kartkę i powiedziałam, że ma wybór kupienia jednej z trzech konkretnych rzeczy, które mnie uszczęśliwią. ;) A on na to 'To my obchodzimy Walentynki, od kiedy?' ;)

I jak już pisałam, nic na siłę. Mam dwoje (para) znajomych amerykanów, którzy na chcieli zrobić na siłę walentynkowe spotkanie z z naszymi samotnymi osobami. A Walentynki, to nie święto miłości, ale święto zakochanych. To, że pary robią coś wyjątkowego, co rzadko na co dzień robią, to nie znaczy, że trzeba na siłę uszczęśliwiać, tych którzy swojej drugiej połówki nie mają.

I chodzi mi o to, żeby walentynki nie były kartkami podobnymi do siebie, wszystkie na jedno kopyto (kolorystyczne). Kiedyś rozmawiałyśmy z J. o tym i J. zastanawiała się dlaczego wszystkie walentynki muszą być czerwone, albo różowe. Ok, czerwień to kolor namiętności, a róż kolorem miłości jest. Ale czy wszystko musi być w standardowych kolorach? Czy taka walentynkowa kartka nie może być np. niebieska? Jeśli nasza ukochana osoba nie cierpi czerwieni czy różu, czy musi koniecznie dostawać kartkę z wyznaniem miłości właśnie w takich kolorach, czy nie może dostać jej w swoim ulubionym kolorze?

Dlatego my z J. na wesoło bojkotujemy sobie Walentynki antywalentynkami.
A antywalentynką może być cokolwiek. Raz wysłałam J. kartkę z naklejonym na niej komiksem z Garfieldem świetnie oddającym atmosferę walentynkowej głupawki. ;)
Rok temu dostaliśmy od niej koszulki z namalowanym ręcznie Snoopy'm, gdzie tekst odbiega od tematu Walentynek, ale choziło o wkład pracy, pomysł i to, że lubię Snoopy'ego. :)
W tym roku zrobiłam jej 'typową', ale niebieską walentynkową kartkę.

Zdjęcia antywalentynek dla i od J. pokarzę w kolejnym wpisie. :)











2 komentarze:

  1. Rozbroiłaś Walentynki :) Widzę, że złapałam się w pułapkę czerwieni - ale może dlatego, że nie mam swojego ulubionego koloru? Właśnie sobie uświadomiłam, że też czasem obchodzę ze swoim narzeczonym malutkie miesięczne rocznice - nie poprzez prezenty i kolacje, ale przez przypomnienie, że to TEN dzień :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to właśnie chodzi, żeby TEN dzień, to był tylko nasz dzień, bo jest dla nas ważny i my tego chcemy. :)

      Usuń