czwartek, 19 września 2013

Taki sobie mały Troll.....

Jak już zaczęłam pokazywać człowiekowe twarze i swoją w szczególności,
To idę za ciosem.
Dzisiaj z cyklu 'dano temu...', gdy byłam mała.
Gdy się jest dorosłym i czegoś się nie pamięta, wystarczy zdjęcie i pamięć wraca- 'tak, to było wtedy a wtedy, robiliśmy tak i tak, działo się wtedy to a to'. Ale gdy zdjęcie pochodzi z odległego dzieciństwa, czasami rozpoznajemy tylko miejsce i ludzi, albo i nawet to nie.
I ja tak mam. Czasami pamiętam ile miałam wtedy lat i co się działo. Czasami pamiętam moment robienia zdjęć i nic poza tym. A czasami wszystko co się działo przed, po, w trakcie. 


Jak widać moje pierwsze urodzinki. :)
Nic z nich nie pamiętam. ;)
Misiek był od mojej starszej siostry. Gdzieś go wygrała
(często przynosiła skądś wygrane maskotki).
Bardzo go lubiłam. Żałuję, że kiedyś spakowałam wszystkie maskotki i gdzieś wywaliłam.
Miał imię, którego już nie pamiętam. 
Był jednym z nielicznych miśków (a miałam je od groma i jeszcze trochę - wolałam miski niż lalki, jedyna lalka jaką miałam w pewnym momencie wylądowała w częściach na podwórku i gdzieś się walała), który miał własne ubranko (inne miśki, szczególnie żółta Haneczka, która mam do dzisiaj, przebierałam w ubranka, jak inne dziewczynki robią z lalkami). 


A to we Wrocku u rodzinki. Miałam 3 lata. 
Druga dziewczynka jest siostrą cioteczną brata ciotecznego,
który trzyma nas na ramionach, jest w moim wieku. 
Pamiętam, jak dorośli mówili (było ich tam sporo): uśmiechnijcie się ładnie. 
To się ładnie uśmiechnęłam. ;)


A tu, to ten sam dzień, po drugiej stronie było okno i na jego tle pamiętam 
wujka przykucającego z aparatem i mówiącego mi: 
tu połóż rękę, tu chwyć rączką. ;)

Nie pamiętam kto i dlaczego zrobił to zdjęcie. 
Jestem na nim radosna, a na kolejnym już nie. ;)
Albo to było drugie i najpierw byłam pochmurna, a potem radosna?
W każdym razie wdzianko zrobiła mi mama na drutach, bardzo je lubiłam. :)
W ogóle mama robiła dużo ubranek na drutach. :)
A pies, nie pamiętam jak miał na imię :( , ale go uwielbiałam. Była taki wielki i jedna łapa mu piszczała.
Ale w końcu ktoś go wyprał i przestała piszczeć. Przypominał mi psa Pankracego z 'Okienka Pankracego' (a jeszcze wcześniej program nosił nazwę 'Piątek z psem Pankracym', gdy jego panem był Zygmunt Kęstowicz).

A tu chwilę później lub chwilę wcześniej. 
Z ulubionym wtedy miśkiem, imienia nie pamiętam.
Kiedy, gdy byłam trochę starsza, wstałam rano w dobrym humorze, 
ale z miną. Mama i siostra stwierdziły, że mam taką minę jak na tym zdjęciu. 


Miałam wtedy 6 lat.
Było bardzo słonecznie. 
Mama dopadła mnie z aparatem w ręku,
wcisnęła mi w dłonie wielgachne jabłko i kazała pozować. 
Ustawiła mnie tak, żeby słońce oświetlało mi buzie.
A ja, choć mrużyłam oczy, to i tak miałam w nich łzy. ;)
Nie pamiętam czy zjadłam to jabłko, czy mama zabrała mi je. W każdym razie nie ma innych fotograficznych ofiar z tym jabłkiem. ;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz