środa, 25 września 2013

Na spacerku ze Szkodunami....

W czerwcu i lipcu odwiedziły mnie zaprzyjaźnione bliźniaki.
Zawsze, gdy do mnie przychodzą scenariusz jest niemal taki sam:
Ciasteczka z sokiem (Cytryna koniecznie w dziewczyńskim kubeczku), 
wizyta u szczurków (wypuszczam szczurasy z klatki na dwa stare fotele, których nie żal, gdy podsikają, 
z  starą narzutą podziurawioną przez pokolenia szczurów, które się u mnie przewinęły przez lata, a Szkoduny mogą je głaskać, obserwować, całować. Właściwie mogą robić wszystko tylko nie krzyczeć i nie rzucać szczurami). 
Cyryl i Zawisza. :)

Zawisza i Zbój. :)

Cyryl. :)

Zawisza. :)

W pewnym momencie Cytryna zapomniała się z tej radości,
że widzi szczurki, że krzyknęła.
Urwała w pół krzyku i powiedziała zmartwiona:
- Kawałek wystraszyłam szczurki.
;)

Pogoda była ładna, i w czerwcu i lipcu, więc poszliśmy do Parku Oruńskiego.
Ledwo weszliśmy do parku, a podbiegł do nas pies: duży, jasny, mokry i obłocony, z radością w oczach i z czymś na kształt uśmiechu na pysku. Chciał się z nami bawić, ale mi nie mieliśmy ochoty być przez niego zmoczeni i zabrudzeni.
Gdy zobaczyliśmy go po raz drugi w lipcu, mieliśmy déjà vu. ;)
Poszliśmy sobie jak najdalej.

Był tam ten  pomnik, nigdzie się nie ruszył. ;) Jednak kopnął Zbója, choć mówiłam mu żeby uważał na kopyta, bo koń może kopnąć. 
Puszczaliśmy bańki (Cytryna zlizywała płyn z rączek).
Znaleźliśmy (w czerwcu) żabkę:

A w lipcu spotkaliśmy wiewiórkę (żywą), 
która nie chciała pozować do zdjęć i zwiała na drzewo:

Kiedy chowałam aparat, Cytryna powiedziała:
- Zbój je chleb!
Ja: - Ok.
Ale zaraz, jaki chleb? Rozglądam się, a tu porozrzucane kawałki spleśniałego chleba!
Na szczęście nie zaszkodziło to małemu. ;)
A na koniec, wracając już, natknęliśmy się na ślimaka, w czerwcu:
 A w lipcu na psa, któremu pan rzucał patyk. Niestety było za ciemno i zdjęcia nie wyszyły. 





wtorek, 24 września 2013

Jarmark Dominikański 2013, część III

Po jarmarkowe i po wakacyjne wspominki.
Dzisiaj przedstawiam stoisko pani Ewy Monety, która prowadzi Pracownię Plastyczną.
Wyrabia biżuterię, maluje olejami, wyroby ceramiczne, ozdabia porcelanę (w tym roku zamówiłam u niej namalowanie postaci z gry Assasin Creed dla S.A. Kiedyś pokażę :] ).





















poniedziałek, 23 września 2013

Toruń, part1 - ruiny zamku krzyżackiego.....

Postanowiliśmy z S.A. wybrać się do Torunia w ramach krótkiego urlopu pod koniec sierpnia.
Dla mnie najważniejsze było zwiedzenie ruin zamku. 
Oczywiście zwiedziliśmy też starówkę. 
Zrobiłam mnóstwo zdjęć, więc wycieczkę (jednodniową) muszę podzielić na kilka części.
Najpierw zwiedziliśmy ruiny zamku, po drodze oglądając co innego, np. krzywą wieżę. ;)
Zamki średniowieczne, warowne bardzo mnie fascynują. W Toruniu stwierdziłam, że w poprzednim wcieleniu (nie wierzę w reinkarnację :] ) musiałam mieszkać na jakimś zamku. ;) 

Tablica przed wejściem na zamek.

Widok na zamek z zewnątrz. 

Oryginalny średniowieczny grill. ;)

Widok od wewnątrz, teraz z dziecińca jakby. 



Galeria w murze prowadzący do gdaniska. 

A to gdanisko. 
Czyli kibelek dawny. ;)
Teraz sala, w której jak widać są ławeczki i jakaś wystawa,
moim zdaniem za ciemno na oglądanie ilustracji.

Oryginalna średniowieczna pajęczyna. ;)

Wylot studni.


I jej wnętrze. 


Mury miały płaskie wykończenia,
domyślam się, po to, żeby nie niszczały jeszcze bardziej.
Przywodzi mi to na myśl klocki lego. ;)


 Poniżej jest makieta zamku.
Nie wiadomo jak tak naprawdę wyglądał zamek, nie ma żadnych rycin,
a to co tu widzimy to wyobrażenie twórcy makiety.
















Lochy/piwnica. 

Mhroczne zombie. ;)

Wystarczyło barak okien i takie lampki, żeby było wściekle czerwono. 

Było tam bardzo ciemno, ale odpowiednie ustawienie aparatu i włoooola!






 Efektom wizualnym, zmiennoświetlnym towarzyszyły też efekty dźwiękowe. 
Brrrr....!

Wyjście z piwnicy.

S.A. zakuł mnie w dyby.
S.A.: - Za to, że obiad był przypalony.
Ja: - Jaki obiad? Dawno nic nie gotowałam!
S.A.: - Pogrążaj się dalej!


I na koniec widok z zewnątrz na gdanisko.